Na stronie „O handy” pisałam, iż tworzę biżuterię głównie techniką , która nazywa się Beadingiem (po polsku mówię po prostu, że Koralikuję).
Beading to metoda łączenia ze sobą różnego rodzaju koralików za pomocą specjalnej igły i nici, bądź żyłki. Podobnie jak w szydełkowaniu, czy robieniu na drutach tak i w Beadingu istnieje wiele ściegów, którymi można łączyć ze sobą koraliki. Jedne ściegi są prostsze, inne bardziej skomplikowane, ale im więcej się ich pozna, tym ma się większą swobodę w pracy z koralikami.
Zainteresowanych odsyłam na YouTube, gdzie znajduje się wiele filmików instruktażowych, z których można się nauczyć zarówno samych ściegów koralikowych, jak i robienia całych wzorów bransoletek, naszyjników czy kolczyków.
Beading to wspaniałe zajęcie, wymaga jednak mnóstwa cierpliwości, precyzji, wyobraźni przestrzennej, no i oczywiście dobrego wzroku lub szkła powiększającego, ale jeśli ktoś to polubi tak jak ja, to jest to wspaniały sposób na danie upustu swojej kreatywności i daje olbrzymią satysfakcję.
Wyższym stopniem wtajemniczenia w pracy z koralikami jest tworzenie własnych wzorów biżuterii. Zacząć należy wówczas od projektu, w którym wymyślamy co chcemy zrobić, jak ma wyglądać konkretny wzór biżuterii, jakie elementy i w jakim kolorze chcemy w nim ze sobą połączyć, oraz jakiego ściegu koralikowego użyć, aby efekt był taki jak sobie wyobraziliśmy. Koraliki/kryształki mają bardzo różne kształty geometryczne i trzeba się czasem mocno nagimnastykować, aby je ze sobą ciekawie połączyć.
Kolejnym wyzwaniem jest opracowanie „logistyki” łączenia poszczególnych elementów, ale już w rozumieniu kolejności łączenia ze sobą koralików we wzorze, aby igła nie musiała zbyt często przechodzić przez tą samą dziurkę, gdyż koraliki są często bardzo maleńkie, a dziurki w nich jeszcze mniejsze więc igła z nitką może przez nie przejść bardzo ograniczoną ilośc razy. Dlatego należy opracować najkrótszą i najbardziej efektywną drogę przeplotu igły i nitki, tak aby z jednej strony połączyć ze sobą wszystkie koraliki, a z drugiej, aby nie utknąć w danym miejscu z powodu tego, iż igła nie chce się przecisnąć przez dany koralik. Najmniejsze koraliki mają ok 1mm i są zrobione ze szkła, więc przy przeciskaniu igły na siłę mogą po prostu pęknąć.
Na koniec pozostaje już wyłącznie wykonanie wszystkiego zgodnie z planem i końcowa kontrola „jakości”, a raczej poziomu satysfakcji z tego co się zrobiło.
Czasami projektując dany wzór biżuterii ciężko jest przewidzieć czy efekt końcowy, będzie nam się podobał czy nie, dopiero jak się połączy ze sobą wszystkie elementy, przymierzy biżuterię, można ocenić czy efekt jest satysfakcjonujący. Na szczęście w Beadingu nie ma problemów z „pruciem”, które jeśli tylko ma się odpowiednio dużo cierpliwości (a potrzeba go o wiele więcej, niż przy tworzeiu) pozwala odzyskać wszyskie zużyte materiały i rozpocząć pracę od nowa. Ja jestem wobec swoich prac bardzo wymagająca i często zdarza mi się, że po zrobieniu danego wzoru po prostu nie jestem z efektu zadowolona, więc pruję, zmieniam, poprawiam i tak do skutku.
Ciekawostką jest fakt, iż już kilka razy zdarzyło mi się, iż nie zdążyłam czegoś spruć (mimo, że zamierzałam), gdyż komuś innemu spodobał się właśnie ten konkretny wzór i zniknął on z mojej kolekcji zanim zdążyłam go przerobić.
Często jestem pytana skąd biorę pomysły, skąd czerpię inspirację, bo przecież za każdym razem tworzę coś innego, nowego i przyznam szczerze, że to jest mój „największy problem” tzn mam ciągle o wiele więcej pomysłów, niż jestem w stanie zrealizować, bo przecież ręce mam tylko dwie, a koralikowanie jest bardzo pracochłonne. W każdym razie inspiruje mnie wszystko, zarówno same koraliki, kryształki czy kamienie, które akurat mi się spodobają, kolory jesieni, które urzekły mnie na spacerze, nakrętki w sklepie metalowym, sznurki w sklepie ogrodniczym i wszystko co ma ciekawy kształt, fakturę, kolory. Kreatywność jest więc chyba moją cechą wrodzoną, czymś co zawsze we mnie było, ale dopiero dzięki beadingowi znalazło swoje ujście.